Witam. Oto mój blog. Blog scenarzysty i komiksiarza. Nie to co te paski na maszynufce, choć paski też tu będą publikowane. Będzie tu dużo więcej ględzenia a trochu mniej komiksów. Będzie o mnie i w ogóle. Będą tu także publikowane moje paski z szuflady które nie znalazły się na maszynufce, a może i poważniejsze komiksy... kto wie. W każdym bądź razie: ZAPRASZAM!!!

środa, 20 lipca 2011

Skarby z szuflady (I)-N

 Tak więc słowo się rzekło. Szperając w szufladzie znalazłem jeden szczególnie ciekawy projekt który jednak... nie doszedł do skutku. Nie ukończyłem go z powodów czasowych, zabrakło też pewnie chęci, pomijając to że rysunki były stosunkowo słabe. Dziś zatem prezentuję i opisuję ten projekt.



 Komiks w zamierzeniu miał mieć coś koło sześćdziesięciu stron o ile dobrze pamiętam. W każdym razie miał to być bardzo mroczny komiks, co można wywnioskować po samej szacie graficznej. Właśnie... szacie graficznej. Z dzisiejszej perspektywy podoba mi się nawet stylistyka zastosowana w tym komiksie, zabawa szarościami, kreska też jest ciekawa, choć... zostawia sporo do życzenia. Zaręczam wam, że te parę plansz z około dwudziestu które posiadam to najlepsze. I choć ogólnie mogą się podobać, nie oszukujmy się. Perspektywa, postacie... czasem jest to wszystko dość nieporadne. W każdym razie rysunki nie są najlepsze przez co nie będę rozpaczał że nie ukończyłem tego projektu.


 Fabuła? Komiks opowiada o tytułowym N, jest to facet okaleczony przez życie do tego stopnia, że postanowił się od niego kompletnie odciąć. Zamknął się przed światem i ludźmi w czymś w rodzaju celi więziennej. Jedynie jego służba od czasu do czasu przez dziurę w drzwiach podawała mu jedzenie, picie, gazety i oczywiście papierosy. Papierosów ten człowiek palił naprawdę tony. Prawie non stop pali w tejże celi i jest to jego praktycznie jedyna rozrywka a także znak rozpoznawczy. Poza tym jest zapuszczony, ma długie włosy i brodę (w końcu przez cztery lata nie wychodził z celi) i wyjątkowo zmęczony życiem. Z nikim nie rozmawia, no może wymieni parę słów ze swoją służbą. Ale poza tym siedzi sam w swojej własnej celi schroniony przed światem. Jednak po jakimś czasie pieniądze na papierosy i służbę zaczynają się kończyć, musi więc jakoś je zarobić. Udręczony życiem prosi więc jednego ze swych pomagierów aby znalazł mu jakiś zespół który dobrze gra. Pomagier wraz z drugim szuka zespołu po różnych knajpach. W końcu doznają olśnienia widząc zespół wykonujący "Communication Breakdown". Jak się szybko okazuje zespół ten umie świetnie grać, jednakże nie są kreatywni i nie potrafią stworzyć kompozycji która miałaby ręce i nogi. Wykorzystuje to N. Mówi, że będzie pisał dla nich muzykę i teksty w zamian za pieniądze.


 N pisze pełne bólu i zgorzkniałe teksty w samotności... no niekoniecznie w samotności. Po czterech latach życia w zamknięciu zdziwaczał do tego stopnia, że uroił sobie człowieka który znajduje się w jego celi. Ten człowiek to on w młodości, kiedy jeszcze był pełen życia i humoru. Nawiązuje z nim wiele rozmów w których N jawi się jako człowiek który ma wyjątkowo zły stosunek do życia, nie uśmiecha się i tylko non stop mówi z sarkazmem. Z kolei młody N jest pełen wigoru i optymizmu, jednak nie udaje mu się przekabacić starego N na swoją stronę. Utwory N szybko zdobywają poklask publiczności. Sam N też zdobywa ogromną popularność której niekoniecznie chciał. Do jego celi pewnego razu przychodzi tłum dziennikarzy którzy robią mu zdjęcia. N wpada w szał. Komiks kończy się kiedy N mocno wnerwia się na swoją młodość i próbuje ją zabić nożem. W końcu ją zabija, jednak patrzy na swój tors bo oto okazuje się, że zabił sam siebie...


 Komiks "N" powstawał na długo przed stworzeniem pierwszego paska na gildię. Miał być moim pierwszym porządnym komiksem stworzonym od początku do końca. No cóż, nie udało się. Potem zająłem się krótszymi formami, opowiadaniami komiksowymi mającymi coś koło dziesięciu plansz, z nimi lepiej mi poszło. Scenariusz "N" nie był zły, choć trochę zbyt infantylny. Gdybym to wtedy skończył, efekt końcowy mógłby być co najmniej nie do końca zadowalający. Jednak nie w scenariuszu tkwi problem a w rysunkach. Muszę się jeszcze mocno podszkolić a do tego czasu chyba jednak lepiej abym pracował jako scenarzysta z innymi rysownikami i tak też będę robił.


 Jak widzicie ten post jest dość wyczerpujący, tak że myślę, że starczy nie na tydzień a na dwa tygodnie przerwy. Ale nie martwcie się, po tych dwóch tygodniach coś specjalnego. Skończony komiks mający około dziesięć stron. Myślę, że warto czekać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz